W końcu marzenie z dziecięcych lat ( podpatrzone od szkolnych podręczników z angielskiego) się spełniło. Człowiek leci,by zobaczyć Big Ben, London Eye, by przejść się Tower Bridge i nawet nie myśli o tym, że najbardziej z tego wszystkiego będzie wspominał coś zupełnie innego. Śpiewającego kierowcę, ludzi, którzy pytają jak się masz, nawet gdy kupujesz tylko kanapkę, którzy szczerze się uśmiechają i zawsze służą pomocą. Wielki spokój w ogromie i uśmiech w deszczowe dni. Melancholia i jednocześnie całkowity luz. Londyn.
- Are you studing?
- No, I'm a tourist. Tourist from Poland.
- Oh.
Może kiedyś wrócę i będę mogła odpowiedzieć temu kelnerowi twierdząco. Marzenie.
Oooh Londyn! Najcudowniejszy, najpiękniejszy, najwspanialszy!
OdpowiedzUsuńMarzenia sa do spelniania. Wiec smialo do przodu poki drzwi otwarte:)
OdpowiedzUsuńOla
Ładnie tu u Ciebie. A tu chyba najlepiej, pewnie dlatego, że sama kilka miesięcy temu odwiedziłam Londyn i chciałabym tam jeszcze wrócić :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń